Wraz z epidemią schorzeń tarczycy, głównie chorobą Hashimoto, coraz częściej mówi się o selenie, mikroelemencie pełniącym ciekawe i ważne role w organizmie człowieka. Jego zawartość w diecie jest ściśle uzależniona od rejonu świata, ze względu na różnice jego stężenia w glebie i wbudowywania go w swoje tkanki przez rośliny spożywane następnie przez ludzi. Właśnie z tego powodu dieta Polaków jest uboga w selen, a stosunkowo dużą popularnością cieszą się suplementy, które jednak spożywane w nadmiarze mogą mieć niekorzystny wpływ na organizm człowieka.
Główną funkcją selenu jest budowa enzymu peroksydazy glutationowej, który to jest silnym przeciwutleniaczem chroniącym przed stresem oksydacyjnym. Ze względu na to, że jest to enzym produkowany naturalnie przez organizm, jego funkcja przeciwutleniająca jest o wiele bardziej istotna, niż dostarczanych z żywnością antyoksydantów pochodzenia roślinnego. Jego stała obecność w komórkach gwarantuje ochronę przed szkodliwymi utleniającymi produktami przemiany materii, np. nadtlenkiem wodoru.
Jednak selen to nie tylko przeciwutlenianie, ale również przekształcanie hormonów tarczycy. Wchodzi w skład enzymu dejodynazy jodotyroninowej, który to przekształca nieaktywną formę hormonu tarczycy tyroksynę (T4), w aktywną trójjodotyroninę (T3). Gdy w organizmie jest niedobór selenu, wytwarzanie T3 jest zmniejszone oraz jego wpływ na metabolizm nie jest tak skuteczny, jak w normalnych warunkach. Niedobór selenu ma również negatywny wpływ na samą tarczycę, ponieważ może dochodzić do jej uszkodzeń pod wpływem wolnych rodników, a gdy ta sytuacja się przedłuża, również do zmniejszonej absorpcji niezbędnego jodu. W takim razie, czy suplementacja selenem w chorobach tarczycy jest konieczna? Na pewno nie powyżej dziennego zapotrzebowania, ale dostarczenie go w bezpiecznych ilościach może przynosić poprawę m.in. w chorobie Hashimoto.
Selen bierze również udział we właściwym funkcjonowaniu układu odpornościowego, dlatego jej niedobór może powodować zwiększone zachorowanie na choroby infekcyjne. Warto na to szczególnie zwrócić uwagę w okresie jesienno-zimowym, gdy spożycie źródeł pokarmowych selenu jest bardzo często mniejsze, a ryzyko zachorowania większe.
Czy można przedawkować selen? Oczywiście. Jest to tak zwana selenoza, która objawia się zaburzeniami we wzroście włosów i paznokci, zmianami skórnymi oraz zapaleniem wielonerwowym. W polskich warunkach zatrucie selenem poprzez żywność jest niemal niemożliwe, jednak stosując nadmiar suplementów zatrucie selenem jest jak najbardziej realne.
Najbardziej znanym źródłem selenu są orzechy brazylijskie, których już jedna sztuka zaspokaja dzienne zapotrzebowanie na ten pierwiastek w stu procentach (zapotrzebowanie to 45 µg). Jednak nowe badania pokazują, że większość dostępnych w Polsce orzechów brazylijskich charakteryzuje się niską zawartością selenu, ze względu na ubogą w ten pierwiastek ziemię. Dlatego lepiej skupić się na innych źródłach, m.in. rybach i owocach morza, produktach mlecznych (tutaj zawartość zależy od paszy i może się bardzo różnić), nasionach roślin strączkowych, czosnku oraz grzybach. W niemal każdym produkcie znajdziemy pewne ilości selenu, dlatego większość tego pierwiastka w diecie polaków pochodzi z najpopularniejszych lecz nie najbogatszych w selen grup produktów, takich jak produkty zbożowe i mięso.
Czy jest sens szczególnej kontroli spożycia selenu? Moim zdaniem nie, wystarczy po prostu jeść różnorodnie i zgodnie z zasadami zdrowego odżywiania. A jeśli chcesz, aby twoją dietę przeanalizował dietetyk kliniczny, odwiedź nas w naszym gabinecie dietetycznym w Krakowie lub umów się na konsultację on-line.